Społeczeństwo w swoich podatkach płaci daninę, za którą dzieci i młodzież mogą się za darmo uczyć. Dotyczy to też lekarzy. Skoro kształcą się za darmo to ich moralnym i etycznym obowiązkiem jest leczyć ludzi w państwowych w szpitalach i przychodniach. A co tym czasem robią te chuje? Zakładają swoje własne gabinety, praktyki lekarskie, otwierają swoje własne gównoprzedsiębiorstwa, w których sprzedają cudowne ziółka, czy "najwyższej jakości" mydełka. I to wcale nie są odosobnione przypadki! A gdzie ich przysięga lekarska "po pierwsze nie szkodzić"? W dupie ją mają! Chcąc extra kasę od pacjenta, szkodzą mu! Przecież pieniądze, które ci pseudolekarze od chorych wyciągają, sprawiają, że ludzie muszą oszczędzać na jedzeniu, opłatach czy nawet lekach by przeżyć! Żeby się zdiagnozować bardzo często trzeba iść do prywatnego gabinetu, zapłacić i potem przez resztę miesiąca zaciskać pasa. Wiele osób na to nie stać i muszą kombinować. I wcale nie trzeba daleko szukać, by znaleźć w swoim najbliższym otoczeniu osobę, która boryka się z takimi problemami!
Lekarze powinni mieć zakaz otwierania prywatnych praktyk lekarskich, jeśli uczyli się za darmo na państwowych uczelniach. Skoro za darmo zdobywali wiedzę, to powinni służyć społeczeństwu w państwowych placówkach. Wtedy by nigdy nie zabrakło lekarzy i każdy by miał dostęp do opieki medycznej na najwyższym poziomie.
Co innego, jeśli ludzie płacili i kształcili się w prywatnych szkołach - wtedy niech sobie te gabineciki otwierają i zdzierają z tych, którzy chcą im za leczenie zapłacić.
Czy doczekam zmian w tej kwestii? Wątpię. Prędzej ludzkość się sama wykończy. Na co szczerze mówiąc czekam.