Każdy dorosły człowiek powinien wiedzieć, jak wygląda rachunek za prąd, czy wodę. I że na tym rachunku poza tym, co zużył są jeszcze inne dziwne rubryczki z opłatami. I ja się pytam, za co one są i z jakiej racji są ściągane? Pamiętam historie dziadków, którzy opowiadali, że przychodził inkasent, spisywał prąd i płacone było tylko tyle, ile się danego media zużyło. I tak powinno być. A nie dziwne opłaty za przesył, wysył i uj wie co jeszcze, które w moim przypadku stanowią połowę rachunku. I choć są miesiące, że praktycznie nie ma mnie w domu, to rachunek za prąd jest niemal taki sam, jak w okresie gdy w tym domu przebywam często.
No bo muszą powstać przecież gównofiremki, które są tylko po to, by krewni i znajomi królika mogli nic nie robić, pierdzieć w stołki i zbijać fortunę, kosztem uczciwie pracujących ludzi. Bo właśnie przez nie porobione zostały te "specjalne" rubryczki, w których opisuje się przesył, wysył i inne pseudowydatki. I przez które normalni ludzie są okradani.
I ja się pytam, kiedy ten szary, uczciwie pracujący lud przejrzy na oczy, zrozumie, że jest wyzyskiwany i coś z tym zrobi? I czy ja tego dożyję? Wątpię...