Irytują mnie ludzie, którzy z nudów biegają po ulicy. Jest to niebezpiecznie dla idących chodnikiem pieszych. Poza tym pokazuje, że tacy biegacze uczciwie nie pracują. Bo gdyby tak było, nie mieliby ani siły ani ochoty na takie spędzanie czasu. A jeśli by tak bardzo chcieli biegać, by ścigać się z innymi, w ramach tak zwanego hobby, to powinni udać się na bieżnie, by urządzać sobie tam zawody.
To samo dotyczy siłowni. Ludzie tam chodzący nie wiedzą, co to uczciwa praca. Marnują pieniądze, które mogliby przeznaczyć na coś, co przydałoby się społeczeństwu oraz czas, który mogliby spożytkować na coś bardziej praktycznego. Jeśli już tak bardzo chcą robić rzeźbę, to powinni na nogi pracować jako listonosz, czy inny kurier jeżdżący rowerem (np. dostarczyciel jedzenia), a na górę świetnie sprawdzi się praca przy sortowaniu paczek, czy rąbaniu drewna. Dzięki takiemu rozwiązaniu spraw, miłośnicy siłowni oszczędziliby masę pieniędzy, które wtapiają w siłownie. I jak niekoniecznie poważam pana Wojtka Cejrowskiego, tak zgadzam się w 100% z tym, co kiedyś powiedział. Że w normalnych społeczeństwach siłowni nie ma.
I pamiętam też ogłoszenia o pracę na magazynach, czy produkcjach za granicą, np. przy pewnym popularnym i bardzo niezdrowym napoju, które brzmiały tak: darmowa siłownia, za którą ci jeszcze zapłacimy. Oznaczało to ni mniej ni więcej, aniżeli, ciężko, zapieprz i tylko dla wytrwałych.
Czy doczekam likwidacji siłowni? Wątpliwe, prędzej mnie szlag jasny trafi. I mam nadzieję, że prędko się to stanie.