niedziela, 30 kwietnia 2023

6. Pseudolekarze oddawajcie kasę!

 Społeczeństwo w swoich podatkach płaci daninę, za którą dzieci i młodzież mogą się za darmo uczyć. Dotyczy to też lekarzy. Skoro kształcą się za darmo to ich moralnym i etycznym obowiązkiem jest leczyć ludzi w państwowych w szpitalach i przychodniach. A co tym czasem robią te chuje? Zakładają swoje własne gabinety, praktyki lekarskie, otwierają swoje własne gównoprzedsiębiorstwa, w których sprzedają cudowne ziółka, czy "najwyższej jakości" mydełka. I to wcale nie są odosobnione przypadki! A gdzie ich przysięga lekarska "po pierwsze nie szkodzić"? W dupie ją mają! Chcąc extra kasę od pacjenta, szkodzą mu! Przecież pieniądze, które ci pseudolekarze od chorych wyciągają, sprawiają, że ludzie muszą oszczędzać na jedzeniu, opłatach czy nawet lekach by przeżyć! Żeby się zdiagnozować bardzo często trzeba iść do prywatnego gabinetu, zapłacić i potem przez resztę miesiąca zaciskać pasa. Wiele osób na to nie stać i muszą kombinować. I wcale nie trzeba daleko szukać, by znaleźć w swoim najbliższym otoczeniu osobę, która boryka się z takimi problemami!

Lekarze powinni mieć zakaz otwierania prywatnych praktyk lekarskich, jeśli uczyli się za darmo na państwowych uczelniach. Skoro za darmo zdobywali wiedzę, to powinni służyć społeczeństwu w państwowych placówkach. Wtedy by nigdy nie zabrakło lekarzy i każdy by miał dostęp do opieki medycznej na najwyższym poziomie.

 Co innego, jeśli ludzie płacili i kształcili się w prywatnych szkołach - wtedy niech sobie te gabineciki otwierają i zdzierają z tych, którzy chcą im za leczenie zapłacić.

Czy doczekam zmian w tej kwestii? Wątpię. Prędzej ludzkość się sama wykończy. Na co szczerze mówiąc czekam.

sobota, 29 kwietnia 2023

5. Bezczelność prawa pracy

 Czy ktokolwiek zdaje sobie sprawę, że polskie prawo pracy jest niesprawiedliwe i dziurawe? Jeśli święto przypada w tygodniu, to urzędnicy i kierownicy mają extra dzień wolny. A co z grupami społecznymi, pracującymi przez 6, czy 7 dni w tygodniu? Ano nic! Owszem, sprzedawca, kasjerka w sklepie czy pracownik magazynu ma tego dnia wolne, jednak jeśli jego zakład pracy jest otwarty również w weekendy, to dalej musi wyrobić 40 godzin w danym tygodniu! Dotyczy to też innych grup zawodowych jak kierowcy, lekarze, pielęgniarki... Czy to moralne, etyczne i sprawiedliwe? NIE! Ale czy ktoś o tym mówi, zdaje sobie z tego sprawę? NIE! Słyszę tylko, że trzeba się było uczyć, iść na takie a takie studia by teraz pierdzieć w stołek i zarabiać kokosy. Dlaczego ludzie nie potrafią zrozumieć, że podstawą społeczeństwa są osoby pracujące fizycznie, magazynierzy, kierowcy, strażacy, lekarze, pielęgniarki, sprzedawcy, piekarze, masarze, rolnicy, budowlańcy? Bez księgowych, prawników, menadżerów i kierowników świat sobie doskonale poradzi. Jednak kto będzie gasić pożary, leczyć, wytwarzać jedzenie, budować drogi i budynki, gdy zabraknie ludzi uczciwie pracujących? Dlaczego społeczeństwo tego nie potrafi zrozumieć, jest zepsute i zdemoralizowane nie potrafię zrozumieć. I nadziwić się nie mogę, jak tak zepsuty świat może dalej funkcjonować...

Zastanawiam się jak długo tak świat będzie jeszcze istniał i czekam z niecierpliwością na dzień, w którym to wszystko pierdolnie.

piątek, 28 kwietnia 2023

4. Czy reklamy leków powinny istnieć?

 Czy widzieliście kiedyś w telewizji reklamę chleba? Takiego pszennego, najprostszego? Ja sobie nie przypominam. A przecież wiele osób je go codziennie, kupuje codziennie. Bo chleb dla wielu jest podstawą każdego śniadania i kolacji. Dlaczego więc reklamuje się leki? Żeby ogłupić ludzi i wmanipulować ich w niszczenie sobie zdrowia i kupowaniu niepotrzebnych preparatów.

Jak się zachoruje to podstawowymi sposobami farmaceutycznymi jest zażywanie ibuprofenu albo paracetamolu. Kto w domu ma środki o takiej nazwie? Nikt. Kupuje się apapy, gripeksy i inne ibumy. A w sumie to wszystko jest jeden czort, co się zażyje, gdyż główny składnik aktywny to właśnie paracetamol lub ibuprofen. Za który się dopłaca, w zależności od tego, jaką firmę się wybierze. Dlaczego tak się dzieje? Bo ludzki mózg zapamiętał, że to znane, więc musi być dobre. Do dziś pamiętam durną reklamę o polipyrynie s, śpiewaną przez Mariana Opanie i Wiktora Zborowskiego, dziś już chyba niemożliwą do odnalezienia. Dowód?

Najpierw chrypka, potem grypka i zwolnienie

(tu tekstu nie pamiętam, coś o kłopotach chyba było)

Polopiryna s skuteczna szybka jest!

Łatwo się łyka, gorączka znika i humor wraca też!

Więc skoro reklama, którą oglądałam za dzieciaka tak bardzo zapadła mi w pamięć, że niemal po 20 latach pamiętam jej całą treść, to jakie zamieszanie muszą w mózgach robić współczesne reklamy leków na wszystko? Na wątrobę, na nerwy, na kaszelek, na katarek, na metabolizm, na cukrzycę, na menopauzę, na prostatę. A przecież kiedy nam coś naprawdę dolega, to zamiast pójść do apteki kupować pseudoleki, powinniśmy udać się do lekarza, który nas zbada i przepisze konkretne zalecenia, do których powinniśmy się stosować. Kupowanie reklamowanych suplementów tylko niszczy ludzki organizm i nabija kieszenie firmą farmaceutycznym. Zwłaszcza, że nigdy nie wiadomo jaki niepożądany efekt mogą spowodować, gdy jednocześnie zażywa się kilka reklamowanych preparatów. A nawet jeśli zażywamy tylko jeden z nich, to bez regularnych badań nie dowiemy się, czy czasem nie sieje spustoszenia w naszym organizmie.

Wydaje mi też, że takie reklamowanie pseudo leków ma wmówić ludziom, że choć nie mają czasu i energii chodzić do lekarza i odpowiednią dietą zadbać o swoje zdrowie, to kupując tony tabletków dbają o siebie. Sprytne i smutne za razem.

Może jutro wybuchnie jakaś firma farmaceutyczna, która chemicznymi oparami wytruje całą ludzkość?


czwartek, 27 kwietnia 2023

3. Dostęp do informacji, czyli zamilcz jeśli mówisz po rosyjsku...

 Dziś będzie raczej krótko. I zaznaczam, że nieistotny w tym tekście jest mój stosunek do wojny na Ukrainie. To tyle słowem wstępu, a zatem prezentuję, co mnie dziś boli.

Nie uważam, by w dobie rzekomej wolności słowa i wszechobecnego internetu powinno cenzurować się rosyjskie media. Ktoś, komu bardzo zależy i tak znajdzie sposób, by dostać się do zablokowanych treści, chociażby używając VPN. Poszkodowani są zwykli ludzie, którym zabiera się dostęp do rosyjskiej telewizji, która jeszcze do niedawna była dostępna w telewizjach kablowych. A co to oznacza? Że przeciętny Kowalski ma obecnie tylko jednostronnie przedstawioną sytuację na Ukrainie, bez możliwości przełączenia kanału i wysłuchania strony przeciwnej, w tym przypadku agresora. I ja wiem, że wiadomości w rosyjskiej stacji nigdy po polsku nadawane nie były ani nie miały polskich napisów. Jednak jako, że i polski i rosyjski wywodzą się z tej samej grupy językowej przy odrobinie dobrej woli można się dogadać. A kto chciał bez problemu mógł dowiedzieć się, co słychać u naszych sąsiadów słuchając rosyjskich wiadomości, nawet bez znajomości języka rosyjskiego.

Tu w ramach ciekawostki dodam, że w pewnym momencie (tak, już po wybuchu wojny) miałam styczność z Ukraińcami na co dzień i byli oni zszokowani gdy ich uświadamiałam, że nigdy rosyjskiego (ani innego języka słowiańskiego) się nie uczyłam. Wychodzili bowiem z założenia, że musiałam się go uczyć, skoro całkiem nieźle szła nam wymiana zdań. I co muszę zaznaczyć: Ukraińcy, z którymi miałam styczność w różnym stopniu i zaawansowaniu posługiwali się językiem polskim. Z każdym, zaznaczam, z każdym się potrafiłam dogadać. To w ramach dygresji i jako dowód, że dla chcącego nic trudnego.

Wracając jednak do tematu. Nawet najgorszy przestępca w sądzie ma prawo do obrony, może się wypowiedzieć i przedstawić swoją wersję zdarzeń, więc czemu Rosjanom się tego zabrania? Bo to propaganda? Ale czy jeśli zabieramy prawo głosu jednej stronie i dajemy wyłączne prawo do wypowiedzi tylko tym, z których poglądami się zgadzamy, to czy sami nie zaczynamy siać propagandy? Czy skoro mówi się, że ludzie są inteligentni (co dla mnie jest wierutną bzdurą), to czy nie powinno się im dać prawo do wysłuchania obu stron konfliktu i wyrobienia sobie własnego zdania? I czy to, że Rosjanom zabiera się prawo głosu nie oznacza, że są kozłem ofiarnym, narodem, który stara się oczernić? Bo jednak jakiś powód do ataku z pewnością mieli i z pewnością inaczej zapatrują się na to, co dzieje się na froncie. A odpalając telewizję niestety nie mogę się tego dowiedzieć, gdyż narracja w tej sprawie jest tylko jedna.

Uważam, że każdego należy wysłuchać, każdemu dać prawo głosu, jeśli jest oskarżony albo zarzuca się mu nieetyczne zachowania. By ten, który jest podejrzany o bycie złym miał prawo do obrony siebie i przedstawienia własnego zdania. A tego w liberalnym i zachodnim świecie zdecydowanie brakuje, co w najbliższym czasie mam zamiar jeszcze udowodnić.

Byle dalej, byle do przodu, może jakiś meteoryt znowu spadnie?

środa, 26 kwietnia 2023

2. Historia o pożarze w oparach absurdu

Podczas swojej pracy za granicą spotkałam się z tak bezczelnym przypadkiem wyzysku i braku szacunku do siebie i swojego zdrowia, że głowa mała. W jakim kraju to było, nie jest istotne. Ważne jest, że pracowałam wówczas przez agencję pracy na pewnym magazynie. I chcę jeszcze dodać, że na tym magazynie byli zatrudnieni ludzie przez trzy różne agencje, z czego z mojej było ich zatrudnionych najmniej. Oczywiście były też osoby zatrudnione bezpośrednio w firmie zajmującej się obsługą magazynu. Jednak większość z tych ludzi była z kadry zarządzającej. Na magazynie pracowała ich dosłownie garstka (Polaków).

Jadąc w piątek rano do pracy nie przeczuwałam i nie podejrzewałam, że do niej nie zostanę wpuszczona. Kiedy bowiem dojechałam na miejsce okazało się, że magazyn w którym miałam pracować ogrodzony jest taśmą, a na miejscu stoi straż pożarna. Podchodzę do stojącej w pewnym oddaleniu grupki kolegów z pracy i pytam, co się dzieje. Okazało się, że hala obok zaczęła się palić i jest zagrożenie, że ogień rozprzestrzeni się również na magazyn, w którym pracowałam. Jeśli kogoś interesuje, co dokładnie się zapaliło to mam smutną wiadomość – nie pamiętam. Pamiętam tylko, że chodziło o jakąś lodówkę, czy inną zamrażalkę, która wywołała pożar i wszyscy się bali, że ogień pójdzie na stojące niedaleko beczki z paliwem, olejem, czy inną substancją łatwopalną i wybuchającą.

Kiedy tak stałam, podszedł do mnie przełożony z innego działu, gdyż żadnego z moich bezpośrednich przełożonych jeszcze nie było (co jest dość istotne) i powiedział, że nie ma sensu, bym tak stała, do pracy na razie i tak nie zostanę wpuszczona, nie wiadomo, co dalej, mam wracać do domu i czekać na dalsze instrukcje. Kiedy do godziny 15 nikt się ze mną nie skontaktował, wiedziałam już, że nikt tego nie zrobi, gdyż moja zmiana kończyła się o 17, a poza tym chyba o 15, czy 16 moja agencja zamykała swoje biuro i do poniedziałku do rana nie było możliwości kontaktu. Co jeszcze istotne, niedługo po moim powrocie do domu lokalne władze nadały komunikat o tym, że w rejonie, w którym doszło do pożaru nie wolno otwierać okien, należy unikać wychodzenia z domu, a okoliczna szkoła została zamknięta. Muszę jeszcze dodać, że po powrocie do domu sama zadzwoniłam do agencji, opisałam zaistniałą sytuację, wytłumaczyłam dlaczego nie ma mnie w pracy, na co dostałam odpowiedź, że jeśli w piątek praca ruszy, to na pewno zostanę o tym poinformowana.

W poniedziałek rano pojechałam do pracy jakby nigdy nic, zastanawiając się, co też na hali zastanę i czy w ogóle zostanę na nią wpuszczona (podejrzewałam, że może być zastój przez unoszące się wewnątrz szkodliwe opary, których należałoby się uprzednio pozbyć). Ku mojemu zdumieniu dowiedziałam się, że koleżanki pracujące w innych agencjach i zatrudnione bezpośrednio przez firmę obsługująca magazyn przyszły w piątek do pracy na 5 godzin, tj od godziny 15 do 20. Cieszyłam się, że nikt się ze mną nie skontaktował i nie kazał mi przyjść, gdyż nie byłabym pewna, czy to jest rozsądne. I jakaś siła wyższa chyba nade mną czuwała, gdyż udało mi się nie mieć objawów typowych dla zatrucia, gdyż w piątek po prostu nie zostałam wezwana do pracy. Koleżanki żaliły się, że miały ciężki weekend, pluły czarną substancją, męczył je kaszel i duszności, bolała głowa i ogólnie nie czuły się najlepiej.

Najlepsze jednak dopiero nadejdzie. Musiałam się tłumaczyć przełożonym, dlaczego nie przyszłam do pracy! Bite pół godziny (a może i dłużej?) wyjaśniałam, że jak miałam przyjść, skoro nikt mnie o tym fakcie nie poinformował? Moje tłumaczenia nie docierały do przełożonego, jego zdaniem moim obowiązkiem było dowiedzieć się, czy nie powinnam przyjść! Tłumaczę jak krowie na rowie, że taka i taka osoba będąca kierownikiem tego a tego działu rano powiedziała, że mam wracać do domu i czekać na telefon od agencji. Że dzwoniłam po powrocie do swojej agencji i dostałam potwierdzenie, że mam faktycznie siedzieć na tyłku i czekać na telefon. No to do kogo jeszcze miałam się udać po informację? Mój przełożony z fochem zapisał sobie coś na kartce i poszedł. Pewnie sprawdzał moją prawdomówność. W ramach kary nie dostałam po prostu wynagrodzenia za piątek. Nie żałuję, zdrowie ważniejsze.

I jeszcze jedna rzecz mnie ciekawi: jak można być tak bezczelnym by nakazać ludziom przyjść pracować w zatrutym powietrzu? Bo kadra zarządzająca przyszła do pracy dopiero we wtorek, czy środę. Czyli Ty szary człowieku haruj, truj się i zdychaj, a my będziemy balować i czerpać z tego hajs. Czy to jest moralne? Czy to jest sprawiedliwe? Szkoda, że wtedy cały kraj nie spłonął. Byłoby mniej na świecie tego zła...


wtorek, 25 kwietnia 2023

1. Wstęp

 Jestem zdegustowana i sfrustrowana otaczającą mnie rzeczywistością, więc wpadłam na pomysł, by w internecie wylewać swoje żale. Może ktoś, komu również nie podoba się świat i to, dokąd zmierza, trafi przypadkiem na tego bloga i poczuje, że nie jest osamotniony w swoich poglądach. Ja się taka czuję i już dawno doszłam do wniosku, że z ludźmi nie ma sensu rozmawiać i się użerać bo są otumanioną masą nie potrafiącą samodzielnie myśleć. W swoim przekonaniu ostatecznie utwierdziłam się, gdy zostałam zwolniona z pracy za to, że głośno mówiłam o tym, że za mało zarabiamy i powinniśmy zastrajkować, by otrzymać podwyżki. I że gdy wszyscy solidarnie odejdziemy od stanowisk, to nikogo nie zwolnią. Od koleżanki dowiedziałam się, że wykonujemy lekką pracę i za tak lekką pracę nie należy nam się więcej niż minimal, a większe zarobki to powinni mieć ludzie na budowie, czy spawacze.

Na dzień 25.04.2023 otaczam się całą masą większych lub mniejszych gównoprzedsiębiorców, złodziei, spekulantów i kamieniczników, więc piekielnych tematów do napisania szybko nie zabraknie. Z pewnością dużą pomocą w założeniu w końcu tego bloga (nie ukrywam, że od prawie pół roku się z tym mierzyłam), pomogła mi pewna wycieczka autobusem z jednego krańca miasta na drugi, podczas której to zapisałam sobie 154 tematy, które mogłabym na swoim blogu poruszyć. Wątpię jednak, by faktycznie wszystkie nadawałyby się na publikację z różnych przyczyn. Dwiema głównymi byłaby zbyt wielka prywata w moje życie, zaś kolejna to obawa, czy dany problem i zagadnienie będę w stanie w sposób należycie merytoryczny opisać. 

Dlaczego akurat codziennikpisanynoca? Lata temu, gdy istniał jeszcze blog.onet.pl pod takim adre
sem publikowała Azalia. Pisała głównie wieczorami i nocą na różne tematy. O tym, co się jej przytrafiło danego dnia, o swoich przemyśleniach, czy też chwaliła się swoją twórczością. Podobało mi się wówczas zarówno jej pisanie jak i pomysł na bloga. Pomyślałam, że hej, ja też kiedyś takiego założę! Zajęło mi to lata, jest to inna forma, mniej lekka i bardziej pesymistyczna, ale jednak jest. Nie mam jednak zamiaru siadać co wieczór i pisać, a raz na jakiś czas wrzucać gotowe tematy i ustawić, by co dzień, a właściwie co noc publikowały się o godzinie 24:05. Czy to oszustwo względem tytułu bloga? Z pewnością jakieś jest. Ale gwarantuje, że codziennie pojawi się coś nowego, gdyby jakiś Czytelnik się pojawił i miał ochotę zostać na dłużej, to ma przynajmniej podstawy wierzyć w to, że jednak warto...

Byle dalej, może świat wreszcie zapłonie?