Ludzie w sklepie nie szanują innych. Dotyczy to zarówno kasjerek jak i innych klientów. Sytuacje świadczące o braku szacunku do innych występują we wszystkich rodzajach sklepów, od spożywki, poprzez elektronikę, na budowlance kończąc. Robię zakupy i nie zdążę się zapakować, gdy koło moich produktów lądują cudze. Albo na odwrót. Moje zakupy lądują koło cudzych. I to wjeżdżanie mi wózkiem w tyłek. Bo musi ktoś być bliżej pani kasjerki, bo dzięki temu szybciej zostanie obsłużony (ABSURD). A zwrócisz uwagę, to w najlepszym układzie zostaniesz zignorowany.
wtorek, 23 maja 2023
25. Brak szacunku w sklepie wobec otoczenia
poniedziałek, 22 maja 2023
24. Dzielna kobieta wreszcie schudła! Manipulacje, manipulacje...
W oczy rzucił mi się ostatnio temat o dzielnej kobiecie, która bezskutecznie próbowała schudnąć za pomocą każdej dostępnej diety. Zgubić zbędne kilogramy udało się jej dopiero dzięki operacji bariatrycznej. I że operacje zmniejszenia żołądka są takie dobre i to jedyny sposób na to, by ludzie mogli bez problemu schudnąć. i ja sobie myślę, co za bzdury. Że na pewno ta pani nigdy nie próbowała diety ketogenicznej. Dzięki niej z pewnością poprawiłaby swoje zdrowie metaboliczne i bez problemu schudła. A skóra by się pięknie wchłonęła.
niedziela, 21 maja 2023
23. Grosza daj wojakowi to na trąbce zatrąbi
Wszystko jest na sprzedaż. Nawet wojsko. Nie uważam tego ani za moralne ani za etyczne. Służby mundurowe powinny być neutralne światopoglądowo i powinny mieć zakaz udziału w uroczystościach i obrzędach religijnych, bo nie od tego one są. Wojsko jest od chronienia obywateli przed zagrożeniem. A tymczasem co zobaczyłam pewnej majowej niedzieli? Wojskową orkiestrę dętą grająca na pierwszej komunii. I nikt mi nie wmówi, że takie traktowanie wojska jest w porządku. Ja nie miałam na swojej komunii żołnierzy grających na trąbkach i wcale nie czuję się pokrzywdzona z tego powodu. Uważam to jedynie (albo i aż!) za niemoralne i nieetyczne. Że żołnierze się sprzedali.
sobota, 20 maja 2023
22. Cukier w mięsie, co to będzie co to będzie
Ja rozumiem, że do niektórych produktów użyć cukru trzeba. Jednak po co wędzonemu boczkowi, czy surowemu mięso glukoza? Chyba tylko po to, by ludziom podwyższyć poziom cukru we krwi i niszczyć zdrowie metaboliczne. Bo ja innego wyjaśnienia nie mam. A kto mi nie wierzy niech patrzy uważnie na skład żywności i się zastanowi czy jest on na pewno tak super zdrowy jak się próbuje go przedstawić.
piątek, 19 maja 2023
21. Grafik niemoralnie robiony
Pracownicy pracujący w oparciu o grafik nie mają żadnych praw. Pracobiorca może im w każdej chwili zmienić grafik, nawet z dnia na dzień. Przepisy na to pozwalają. To jest chore i nieludzkie. Znam firmę, która takie akcje funduje pracownikom co miesiąc. Znaczy zmienia już raz zrobiony i opublikowany grafik. I to jest oczywiście zgodne z prawem !
środa, 17 maja 2023
20. Idiotyzm komunijnych prezentów
Nie przeszkadza mi w co kto wierzy, o ile nie wchodzi w moje życie z butami. I w sumie nic mi do tego, kto co komu kupuje w prezencie na komunie. O ile go na prezent, którym chce obdarować stać. Bo doprawdy nie rozumiem mentalności ludzi, którzy kupują laptopy, tablety, hulajnogi i konsole na raty, byleby tylko dać prezent, który "zwróci" talerzyk. Bo teraz za "talerzyk" płaci się 230 złotych od osoby, a jak się idzie w 4 osoby, to mniej niż laptop wypadać nie da. A ktoś się tym przejmował 20, 30 lat temu? No nie przypominam sobie. Najważniejsze w komunii było przyjęcie Pana Jezusa do swojego serca, a nie jakieś prezenty. Ja dostałam na komunię łańcuszki, zegarek, a jak ktoś dał więcej niż 100 złotych, to już w ogóle było coś! A teraz jak to wygląda? Mini wesela i prześciganie się, kto da lepszy prezent. I głupie tłumaczenie, że mniej nie wypada. A niby dlaczego? Czy naprawdę prezenty są takie ważne? Czy naprawdę o prezenty w pierwszej komunii chodzi? No nie wydaje mi się. Wypasione prezenty brane na kredyt to tylko psucie przyszłych pokoleń i pokazanie jak bezmyślny konsumpcjonizm robi z ludzi coraz większych biedaków. I jak ogłupia społeczeństwa i obdziera święta z ich świętości.
Kredyty na prezenty są złe. AMEN
wtorek, 16 maja 2023
19. Brak szacunku dla uszu innych
Wkurwiają mnie ludzie, którzy zmuszają otoczenie do słuchania muzyki i filmików, które sami aktualnie oglądają. Zwłaszcza gdy robią to za pomocą głośników nie będących integralną częścią telefonu, czy tabletu. Jak sobie sprzęt kupują, to powinni zainwestować w słuchawki. Na przerwie w pracy chce się wyciszyć, a nie słuchać siedmiu zapętlonych nutek, czy klozetowego humoru. W środku komunikacji wole zaś posłuchać odgłosów otoczenia niż tego, co wyświetla się komuś aktualnie na telefonie. To, czego ja lubię słuchać jest specyficzne, wielu nie odpowiada więc nie zmuszam nikogo w miejscu publicznym do słuchania zespołów, które lubię. Poczucie humoru mam zaś takie, że za kabaretami nie przepadam, komedie mnie żenują. wiec skoro ja nikogo w pracy czy w pociągu nie zmuszam do słuchania wraz ze mną słuchowisk i muzyki, to oczekuje tego samego od współtowarzyszy. Szkoda, że oni tego nie rozumieją i nie widza, ze to brak szacunku dla drugiego człowieka. I wychodzą z założenia, że skoro mnie się podoba, to osobie obok też z pewnością będzie.
poniedziałek, 15 maja 2023
18. Jestem za mało ambitna i przebojowa, więc narzekam
Matka moja podczas naszego ostatniego spotkania stwierdziła, że jestem za mało ambitna i przebojowa, dlatego nie prowadzę własnego biznesu. A ja się tym po prostu brzydzę. Nie wyobrażam sobie mieć niewolników, którzy by dla mnie pracowali. Bo uczciwa praca to to nie jest. Prosty przykład z mojego otoczenia.
Jest sobie pewna osoba, która prowadzi powiedzmy, że sklep. Ma jeden punkt w mieście, w którym pracuje dwa, trzy razy w tygodniu. Pracuje wtorek i piątek oraz w co drugą sobotę. Plus co tydzień jedzie do sąsiedniego miasta z samego rana po towar. A zapytana, jak idzie jej biznes odpowiada, że ledwo wiąże koniec z końcem. A do niedawna miała ów osoba jeszcze jeden punkt, którym miała się zajmować w 100% inna pracownica. Rzekomo przez zaniedbania pracownicy punkt stał się nierentowny i trzeba było go zamknąć. Tak samo jest z nami wszystkimi. Pracujemy dla większego lub mniejszego pana za miskę ryżu. Bo po podanym przed chwilą przykładzie widać, że wystarczy otworzyć biznes, który trafia w jakąś niszę i nie trzeba wiele robić, by mieć pieniądze. Bo zawsze znajdzie się niewolnik, który będzie dla pana robić.
A ja się takim podejściem brzydzę, uważam je za niemoralne i nieetyczne, wiec nie chcę tego robić. I mówię o tym otwarcie. A moja rodzicielka, że gdybym była bardziej przebojowa, to już dawno bym biznes swój miała i zatrudniała niewolników. No nie, bo mam pewną moralność, której się trzymam, by nie oszaleć. Szkoda tylko, że chyba niezbyt wielu jest takich jak ja...
niedziela, 14 maja 2023
17. Bezczelne rachunki
Każdy dorosły człowiek powinien wiedzieć, jak wygląda rachunek za prąd, czy wodę. I że na tym rachunku poza tym, co zużył są jeszcze inne dziwne rubryczki z opłatami. I ja się pytam, za co one są i z jakiej racji są ściągane? Pamiętam historie dziadków, którzy opowiadali, że przychodził inkasent, spisywał prąd i płacone było tylko tyle, ile się danego media zużyło. I tak powinno być. A nie dziwne opłaty za przesył, wysył i uj wie co jeszcze, które w moim przypadku stanowią połowę rachunku. I choć są miesiące, że praktycznie nie ma mnie w domu, to rachunek za prąd jest niemal taki sam, jak w okresie gdy w tym domu przebywam często.
No bo muszą powstać przecież gównofiremki, które są tylko po to, by krewni i znajomi królika mogli nic nie robić, pierdzieć w stołki i zbijać fortunę, kosztem uczciwie pracujących ludzi. Bo właśnie przez nie porobione zostały te "specjalne" rubryczki, w których opisuje się przesył, wysył i inne pseudowydatki. I przez które normalni ludzie są okradani.
I ja się pytam, kiedy ten szary, uczciwie pracujący lud przejrzy na oczy, zrozumie, że jest wyzyskiwany i coś z tym zrobi? I czy ja tego dożyję? Wątpię...
sobota, 13 maja 2023
16. Słowo, które wszystko wyraża
Dziś taka ciekawostka z mojego pobytu za granicą. Jednego razu podchodzi do mnie tubylec i pyta, co właściwie znaczy słowo "kurwa". I nie potrafił zrozumieć, że słowo "kurwa" oznacza wszystko, everything. Tłumaczę, że Polacy słowo "kurwa" mówią, gdy są zaskoczeni, smutni, szczęśliwi, zdenerwowani, a czasem i jako przecinek. Nie potrafił ów człek zrozumieć, że jednym słowem można wyrazić niekiedy więcej niż całym, pięknie ułożonym, złożonym zdaniem. I ja się zastanawiam, czy język polski jest tak bogaty, czy po prostu tak biedny, że jedno słowo ma tyle znaczeń. I czy należy się z tego powodu cieszyć.
Byleby dalej, ku zatraceniu!
piątek, 12 maja 2023
15. Nierówna równość w emeryturze
Tyle się mówi o tym, że kobiety mniej zarabiają, są uciśnione, nie mogą robić kariery. I robi się wielkie kampanie, tworzy parytety, byleby tylko te "nierówności" wyrównać. Szkoda tylko, że nikt nie widzi nieszczęścia mężczyzn. Że mężczyźni częściej giną w miejscach pracy, wykonują pracę cięższą no i przede wszystkim to, że w Polsce mężczyźni pracują dłużej od kobiet. Z jakiej racji? Dlaczego? Skoro mamy walczyć o równość, to niech mężczyźni pracują tak samo długo jak kobiety. I za tym jestem i za tym postuluję. I mam nadzieję, że mężczyźni się wreszcie obudzą i zaczną upominać się o swoje prawa i o to, że są nierówno i niesprawiedliwie traktowani.
Czy doczekam rewolucji? Chyba mnie prędzej śmierć zastanie...
czwartek, 11 maja 2023
14. Vatowscy złodzieje z fakturą
Jak to jest, że ludzie pozwalają na to, by bezczelni złodzieje zakładali po kilka gównofiremek, na które robią zakupy? Telewizor na jedną, wypasiony ekspres do kawy na drugą, a konsolę do grania na trzecią. Z czego tacy złodzieje żyją, jeśli nie z kradzieży, manipulanctwa, prania brudnych pieniędzy, spekulacji? I jeszcze wkurzają uczciwie pracującego za najniższą krajową człowieka, że na produkt zakupiony rzekomo "na firmę" zapłacą mniej, gdyż sobie podatek mogą odliczyć. A ja się pytam z jakiej kurwa racji? Dlaczego normalny człowiek ma płacić haracz w postaci podatku, a złodziej z pseudofiremką już nie? I dlaczego ludzie tego wyzysku i niesprawiedliwości nie widzą?
Niech ten świat spłonie. Chyba nie żądam zbyt wiele?
poniedziałek, 8 maja 2023
13. Szacunek dla sprzedawców, a co to takiego?
Ostatnio zauważyłam, że społeczeństwo polskie jest coraz bardziej zezwierzęcone i zapatrzone we własne "ja". Wchodzi to taki motłoch do sklepu na pięć minut przed zamknięciem, irytuje sprzedawców swoją obecnością i tym, że przez takich jak oni, biedni ludzie nie mogą skończyć punktualnie swojej pracy.
I ja naprawdę rozumiem sytuacje nagłe, jak lodówka się zepsuła, zabrakło baterii, chleb się skończył no i że jednak tę minutę do sklepu przed zamknięciem trzeba wejść. Ale żeby wbijać za minutę do sklepu, by kupić neon, wybrzydzać przy pralkach, robić wielkie zakupy spożywcze, kupować ciuszki? Tego nie rozumiem i raczej nigdy nie zrozumiem.
Pamiętam jak lata temu, gdy za gówniarza pojechałam na kolonie do Czech, czy Słowacji (doprawdy, nie pamiętam już w którym kraju dokładnie to było), zirytowałam się, gdyż pan nie chciał nas do sklepu wpuścić, choć w teorii ten był jeszcze przez pół godziny otwarty. Pan był trochę piekielny, bo byliśmy bandą zmordowanych turystów, którzy chcieli kupić sobie picie, więc trochę wyrozumiałości mógł nam jednak okazać. Czy nas w końcu wpuścił? Po przepychankach słownych chyba pozwolił wychowawcy kupić kilka butelek wody. Dokładnie jak się skończyła ta historia już nie pamiętam.
Dziś rozumiem irytację pana, który pół godziny przed zamknięciem sklepu mył podłogę i szykował się do jego zamknięcia. Rozumiem też kulturę i zwyczaj tamtego kraju, że nie należy wchodzić tuż przed zamknięciem do sklepu. I bardzo żałuję, że taki szacunek do sprzedawców zanika. Bo ty egoisto chcesz skończyć pracę o czasie, a to, że przez twoje marudzenie w sklepie ktoś musi zostać na nadgodziny (niekiedy bezpłatne!) już masz w nosie.
Albo takie wchodzenie bandą do sklepu tuż po otwarciu. Sprzedawcy jeszcze dobrze nie zdążą przygotować się na przyjęcie klientów, a ci już masowo atakują sklep. Czasami chodzę na rynek, koło którego znajduje się sklep z odzieżą używaną. I jak na ryneczku jestem koło 8 rano, tak sklep z odzieżą otwierany jest o 9. I nie ważne jest, w jaki dzień tygodnia na ryneczek się wybiorę. Przed sklepem z odzieżą używaną są zawsze tłumy, tłoczące się w kolejce. I po co to i na co? Ale dotyczy to też pewnej sieciówki z elektorniką, znajdujący się niedaleko mojego domu. Jeszcze godzina otwarcia nie wybiła, a przed sklepem już się ludzie kręcą.
Chcesz być dobrym człowiekiem? Zastanów się więc kilka razy, czy chodząc do sklepu nie wkurzasz osób tam pracujących. Bo one potrafią ci powiedzieć wypierdalaj, ale swoje o tobie pomyślą. Jeśli jednak przyjdziesz naprawdę po coś niezbędnego, to z pewnością będą potrafiły ci to wybaczyć.
Prośba na dziś: SZANUJMY INNYCH!
niedziela, 7 maja 2023
12. Zlikwidować siłownie!
Irytują mnie ludzie, którzy z nudów biegają po ulicy. Jest to niebezpiecznie dla idących chodnikiem pieszych. Poza tym pokazuje, że tacy biegacze uczciwie nie pracują. Bo gdyby tak było, nie mieliby ani siły ani ochoty na takie spędzanie czasu. A jeśli by tak bardzo chcieli biegać, by ścigać się z innymi, w ramach tak zwanego hobby, to powinni udać się na bieżnie, by urządzać sobie tam zawody.
To samo dotyczy siłowni. Ludzie tam chodzący nie wiedzą, co to uczciwa praca. Marnują pieniądze, które mogliby przeznaczyć na coś, co przydałoby się społeczeństwu oraz czas, który mogliby spożytkować na coś bardziej praktycznego. Jeśli już tak bardzo chcą robić rzeźbę, to powinni na nogi pracować jako listonosz, czy inny kurier jeżdżący rowerem (np. dostarczyciel jedzenia), a na górę świetnie sprawdzi się praca przy sortowaniu paczek, czy rąbaniu drewna. Dzięki takiemu rozwiązaniu spraw, miłośnicy siłowni oszczędziliby masę pieniędzy, które wtapiają w siłownie. I jak niekoniecznie poważam pana Wojtka Cejrowskiego, tak zgadzam się w 100% z tym, co kiedyś powiedział. Że w normalnych społeczeństwach siłowni nie ma.
I pamiętam też ogłoszenia o pracę na magazynach, czy produkcjach za granicą, np. przy pewnym popularnym i bardzo niezdrowym napoju, które brzmiały tak: darmowa siłownia, za którą ci jeszcze zapłacimy. Oznaczało to ni mniej ni więcej, aniżeli, ciężko, zapieprz i tylko dla wytrwałych.
Czy doczekam likwidacji siłowni? Wątpliwe, prędzej mnie szlag jasny trafi. I mam nadzieję, że prędko się to stanie.
sobota, 6 maja 2023
11. Ekologia, srekologia, ale komp na wypasie musi być!
O grach pociągnę jeszcze temat. Zepsucie ludzi doszło do tego, że wielu pseudograczy uważa, że jeśli gra nie ma 4k 60 klatek, to to nie jest gra tylko jakieś gówno. I nie interesuje ich, czy gra ma ciekawą fabułę, dobry gejmplej. Nie, musi być 4k 60 klatek, by można było grać i nic innego pseudograczy nie interesuje. A to, że konsola niekoniecznie jest w stanie udźwignąć takie wymagania, mają gdzieś. Że gierki to tylko na kompie, bo kompy to mają super specyfikację i tylko na nich powinno się grać, by gra dobrze wyglądała. A to, że takie sprzęty pobierają niepotrzebnie chore ilości prądu to już nie dociera, nie interesuje ich. Kupują coraz to nowsze karty graficzne, procesory, zasilacze pobierające coraz to więcej prądu, by dały radę zasilić nienasycone potwory. Ludzie niszczą środowisko, zaśmiecając podzespołami, które w normalnym użytku świetnie by się sprawdziły i trując planetę, bezmyślnie czerpiąc prąd.
Czy kiedyś zniszczą Ziemię na amen? Jeśli tak, to oby jak najszybciej!
piątek, 5 maja 2023
10. Okradanie twórców i konsumentów, czyli pasożyty strimowe
Irytują mnie tak zwani strimerzy, którzy czerpią kasę za granie w gierki i pokazywanie tego w internecie. Jaki jest pożytek z takiej "pracy"? Żaden. Są to pasożyty okradające twórców gier, gdyż pokazują swoje rozgrywki sprawiają, że mniej osób zakupi dany produkt. A gdy jakiś czas temu pojawiły się hasła, że powinni twórcom gier płacić za to, że pokazują swoje przejścia gry, to ci się oburzyli, że jakim prawem! Oni zapłacili za gierkę i mają prawo pokazywać rozgrywkę za darmo! I wpierdalać w taki filmik miliony reklam i żebrać o pieniążki na patronajcie, czy innych donejtach.
A czemu ludzie są okradani? Bo stają się bezmyślną, tempom masą, która zamiast sama przejść dany tytuł i cieszyć się na swój sposób rozgrywką, to staje się skretyniałym gapiem, który jest wyzuty z wielu smaczków, które samodzielne przejście gry dało, a zamiast tego słucha idiotyzmów, wygłaszanych przez strimera. I piszę te słowa jako niedzielny gracz, który za dużo nie gra, za bardzo na grach się nie zna, jednak nie rozumiem dlaczego jest przyzwolenie na takie praktyki.
Byle do przodu, byle by ten świat szybciej upadł.
środa, 3 maja 2023
9. Kliencie obsłuż się sam, gdyż nie jesteś nic wart
Uważam kasy samoobsługowe za upadlanie osób robiących zakupy w danym sklepie. Niestety choć bym chciała obrazić się na sklepy praktykujące takie kasy i nie robić w nich zakupów to niestety nie mogę. Jestem na nie skazana. Jednak nie chodzę do samci (kas samoobsługowych), gdyż uważam, że one mnie upadlają.
Jest praca kasjerki, której zadaniem jest obsłużenie klienta sklepu i skasowanie go za zrobione zakupy. Więc dlaczego stanowisko to likwiduje się, zmuszając osoby robiące zakupy do wzięcia na siebie obowiązku obsłużenia się samemu? Jest to bezczelność, która pozwala wielkim korporacjom czynić ogromne oszczędności. Raz redukują etaty, za które nie muszą płacić, dwa obowiązki kasjerek przejmują sami klienci, którym za wykonaną pracę nie trzeba zapłacić. Taka praktyka jest haniebna, jednak ludzie są na tyle głupi i zmanipulowani, że sobie na nią pozwalają. Ktoś im wmówił, że robiąc zakupy w samciach oszczędzają czas. A ja się zapytuję w jaki sposób? Towar z koszyka trzeba wyłożyć i samemu skasować. A nie można go spakować do torby, dopóki się za niego nie zapłaci. Więc czas spędzony przy kasie z kasjerką jest krótszy. Wykładam towar na taśmę, pani lub pan mi go kasuje, ja zakupy pakuję do torby, płacę i wychodzę. Więc który sposób robienia przeze mnie zakupów jest szybszy?
Ludzie obudźcie się i przestańcie dawać się wykorzystywać!
wtorek, 2 maja 2023
8. Zapominanie świąt...
Ten, kto oglądał wiadomości 1 maja 2023 mógł się dowiedzieć, że pierwszego maja Polska weszła do Unii Europejskiej i jakie to ważne nie było. Były też informację o tym, że Polacy przygotowują się do majówki, robią kotyliony w kolorach biało-czerwonych, bo drugi maja to święto flagi, a trzeci to święto konstytucji. A to tym, że 1 maja to święto ludzi pracy, święto robotników? Tylko jedno zdanie, gdzieś w środku wiadomości przebąknięte i zaraz przejście do innych, "ważniejszych" informacji. Czy jestem zaskoczona? Nie. Przyzwyczaiłam się do tego.
Tylko szkoda, że ludzie nie potrafią się cenić, że robotnicy nie wiedzą, że 1 maja powinni świętować. Że to święto pracowników, walczących o skrócenie czasu pracy i nawiązujące do robotników z Chicago, którzy walczyli o skrócenie czasu pracy do 40 godzin tygodniowo. A zamiast tego cieszą się, że pracują po 12 godzin dziennie.
Krótko i spontanicznie. Bo trzeba o 1 maja wspominać, by pamięć o pierwotnym znaczeniu tego święta nie przepadła. Tylko że ja już chyba nie mam siły walić głową o mur...
poniedziałek, 1 maja 2023
7. O tym jak Polska mnie okradła i upokorzyła
Wróciłam z pracy z zagranicą w połowie roku. To, że był to wówczas niefortunny czas na wracanie z saksów zdawałam sobie sprawę, jednak sytuacja mnie do tego poniekąd zmusiła a i kraju do którego pojechałam do pracy miałam po dziurki w nosie. Dlaczego piszę, że nie był to najszczęśliwszy czas na powrót? Bo weszło wówczas prawo, które karało osoby powracające na łono ojczyzny. Podwójny podatek, jeśli w danym roku pracowało się i w Polsce i za granicą. I właśnie mnie to nieszczęście spotkało.
W kraju, z którego powróciłam żadnego zwrotu nie dostałam. A co czekało mnie w ojczyźnie? Podatek do zapłacenia w wysokości minimalnej krajowej! I to w przypadku, gdzie w danym roku przez 6 miesięcy pracowałam za granicą i 4 w kraju. Toć to jest chore! Nie miałam takich pieniędzy do zapłacenia od razu. I wiecie co? Nie mogłam jak człowiek rozłożyć tego na raty! Musiałam się płaszczyć przed bezczelną urzędniczką i tłumaczyć dlaczego nie mam w tej chwili pieniędzy by zapłacić Polsce pieprzony haracz! Dlaczego pomimo pracy jestem tak biedna, że nie mogę minimala od tak sobie oddać. I wykazywać każdy grosz ze swojego życia w Polsce, tłumaczyć na co go wydałam, chwalić się rachunkami. Czy to jest moralne, etyczne? Czy to nie jest przypadkiem zwykłe upokarzanie obywatela?
Wiecie jak się skończyło? Złożyłam wniosek i czekałam na decyzję naczelniczki, która w zależności od swojego widzi mi się mogła mój wniosek zaakceptować albo odrzucić. Na szczęście łaskawie się zgodzono rozłożyć wniosek na trzy raty, choć z wielką łaską i problemami. A wiecie, co jest w tym wszystkim najlepsze? Że kraj, z którego powróciłam pozwalał na rozłożenie podatku do zapłacenia na dogodnie wybrane przez siebie raty bez żadnego problemu. I można to było łatwo zrobić z domowego komputera lub telefonu!
Nie szanuję Polski, jak dla mnie to kraj z papieru. I tylko czekać jak Zachód go wciągnie i zmiecie z powierzchni map. Już to nie raz udowodnił, że Polska jest dla niego niczym. I w sumie na to czekam i to nawet z popcornem i galonem koli.
niedziela, 30 kwietnia 2023
6. Pseudolekarze oddawajcie kasę!
Społeczeństwo w swoich podatkach płaci daninę, za którą dzieci i młodzież mogą się za darmo uczyć. Dotyczy to też lekarzy. Skoro kształcą się za darmo to ich moralnym i etycznym obowiązkiem jest leczyć ludzi w państwowych w szpitalach i przychodniach. A co tym czasem robią te chuje? Zakładają swoje własne gabinety, praktyki lekarskie, otwierają swoje własne gównoprzedsiębiorstwa, w których sprzedają cudowne ziółka, czy "najwyższej jakości" mydełka. I to wcale nie są odosobnione przypadki! A gdzie ich przysięga lekarska "po pierwsze nie szkodzić"? W dupie ją mają! Chcąc extra kasę od pacjenta, szkodzą mu! Przecież pieniądze, które ci pseudolekarze od chorych wyciągają, sprawiają, że ludzie muszą oszczędzać na jedzeniu, opłatach czy nawet lekach by przeżyć! Żeby się zdiagnozować bardzo często trzeba iść do prywatnego gabinetu, zapłacić i potem przez resztę miesiąca zaciskać pasa. Wiele osób na to nie stać i muszą kombinować. I wcale nie trzeba daleko szukać, by znaleźć w swoim najbliższym otoczeniu osobę, która boryka się z takimi problemami!
Lekarze powinni mieć zakaz otwierania prywatnych praktyk lekarskich, jeśli uczyli się za darmo na państwowych uczelniach. Skoro za darmo zdobywali wiedzę, to powinni służyć społeczeństwu w państwowych placówkach. Wtedy by nigdy nie zabrakło lekarzy i każdy by miał dostęp do opieki medycznej na najwyższym poziomie.
Co innego, jeśli ludzie płacili i kształcili się w prywatnych szkołach - wtedy niech sobie te gabineciki otwierają i zdzierają z tych, którzy chcą im za leczenie zapłacić.
Czy doczekam zmian w tej kwestii? Wątpię. Prędzej ludzkość się sama wykończy. Na co szczerze mówiąc czekam.
sobota, 29 kwietnia 2023
5. Bezczelność prawa pracy
Czy ktokolwiek zdaje sobie sprawę, że polskie prawo pracy jest niesprawiedliwe i dziurawe? Jeśli święto przypada w tygodniu, to urzędnicy i kierownicy mają extra dzień wolny. A co z grupami społecznymi, pracującymi przez 6, czy 7 dni w tygodniu? Ano nic! Owszem, sprzedawca, kasjerka w sklepie czy pracownik magazynu ma tego dnia wolne, jednak jeśli jego zakład pracy jest otwarty również w weekendy, to dalej musi wyrobić 40 godzin w danym tygodniu! Dotyczy to też innych grup zawodowych jak kierowcy, lekarze, pielęgniarki... Czy to moralne, etyczne i sprawiedliwe? NIE! Ale czy ktoś o tym mówi, zdaje sobie z tego sprawę? NIE! Słyszę tylko, że trzeba się było uczyć, iść na takie a takie studia by teraz pierdzieć w stołek i zarabiać kokosy. Dlaczego ludzie nie potrafią zrozumieć, że podstawą społeczeństwa są osoby pracujące fizycznie, magazynierzy, kierowcy, strażacy, lekarze, pielęgniarki, sprzedawcy, piekarze, masarze, rolnicy, budowlańcy? Bez księgowych, prawników, menadżerów i kierowników świat sobie doskonale poradzi. Jednak kto będzie gasić pożary, leczyć, wytwarzać jedzenie, budować drogi i budynki, gdy zabraknie ludzi uczciwie pracujących? Dlaczego społeczeństwo tego nie potrafi zrozumieć, jest zepsute i zdemoralizowane nie potrafię zrozumieć. I nadziwić się nie mogę, jak tak zepsuty świat może dalej funkcjonować...
Zastanawiam się jak długo tak świat będzie jeszcze istniał i czekam z niecierpliwością na dzień, w którym to wszystko pierdolnie.
piątek, 28 kwietnia 2023
4. Czy reklamy leków powinny istnieć?
Czy widzieliście kiedyś w telewizji reklamę chleba? Takiego pszennego, najprostszego? Ja sobie nie przypominam. A przecież wiele osób je go codziennie, kupuje codziennie. Bo chleb dla wielu jest podstawą każdego śniadania i kolacji. Dlaczego więc reklamuje się leki? Żeby ogłupić ludzi i wmanipulować ich w niszczenie sobie zdrowia i kupowaniu niepotrzebnych preparatów.
Jak się zachoruje to podstawowymi sposobami farmaceutycznymi jest zażywanie ibuprofenu albo paracetamolu. Kto w domu ma środki o takiej nazwie? Nikt. Kupuje się apapy, gripeksy i inne ibumy. A w sumie to wszystko jest jeden czort, co się zażyje, gdyż główny składnik aktywny to właśnie paracetamol lub ibuprofen. Za który się dopłaca, w zależności od tego, jaką firmę się wybierze. Dlaczego tak się dzieje? Bo ludzki mózg zapamiętał, że to znane, więc musi być dobre. Do dziś pamiętam durną reklamę o polipyrynie s, śpiewaną przez Mariana Opanie i Wiktora Zborowskiego, dziś już chyba niemożliwą do odnalezienia. Dowód?
Najpierw chrypka, potem grypka i zwolnienie
(tu tekstu nie pamiętam, coś o kłopotach chyba było)
Polopiryna s skuteczna szybka jest!
Łatwo się łyka, gorączka znika i humor wraca też!
Więc skoro reklama, którą oglądałam za dzieciaka tak bardzo zapadła mi w pamięć, że niemal po 20 latach pamiętam jej całą treść, to jakie zamieszanie muszą w mózgach robić współczesne reklamy leków na wszystko? Na wątrobę, na nerwy, na kaszelek, na katarek, na metabolizm, na cukrzycę, na menopauzę, na prostatę. A przecież kiedy nam coś naprawdę dolega, to zamiast pójść do apteki kupować pseudoleki, powinniśmy udać się do lekarza, który nas zbada i przepisze konkretne zalecenia, do których powinniśmy się stosować. Kupowanie reklamowanych suplementów tylko niszczy ludzki organizm i nabija kieszenie firmą farmaceutycznym. Zwłaszcza, że nigdy nie wiadomo jaki niepożądany efekt mogą spowodować, gdy jednocześnie zażywa się kilka reklamowanych preparatów. A nawet jeśli zażywamy tylko jeden z nich, to bez regularnych badań nie dowiemy się, czy czasem nie sieje spustoszenia w naszym organizmie.
Wydaje mi też, że takie reklamowanie pseudo leków ma wmówić ludziom, że choć nie mają czasu i energii chodzić do lekarza i odpowiednią dietą zadbać o swoje zdrowie, to kupując tony tabletków dbają o siebie. Sprytne i smutne za razem.
Może jutro wybuchnie jakaś firma farmaceutyczna, która chemicznymi oparami wytruje całą ludzkość?
czwartek, 27 kwietnia 2023
3. Dostęp do informacji, czyli zamilcz jeśli mówisz po rosyjsku...
Dziś będzie raczej krótko. I zaznaczam, że nieistotny w tym tekście jest mój stosunek do wojny na Ukrainie. To tyle słowem wstępu, a zatem prezentuję, co mnie dziś boli.
Nie uważam, by w dobie rzekomej wolności słowa i wszechobecnego internetu powinno cenzurować się rosyjskie media. Ktoś, komu bardzo zależy i tak znajdzie sposób, by dostać się do zablokowanych treści, chociażby używając VPN. Poszkodowani są zwykli ludzie, którym zabiera się dostęp do rosyjskiej telewizji, która jeszcze do niedawna była dostępna w telewizjach kablowych. A co to oznacza? Że przeciętny Kowalski ma obecnie tylko jednostronnie przedstawioną sytuację na Ukrainie, bez możliwości przełączenia kanału i wysłuchania strony przeciwnej, w tym przypadku agresora. I ja wiem, że wiadomości w rosyjskiej stacji nigdy po polsku nadawane nie były ani nie miały polskich napisów. Jednak jako, że i polski i rosyjski wywodzą się z tej samej grupy językowej przy odrobinie dobrej woli można się dogadać. A kto chciał bez problemu mógł dowiedzieć się, co słychać u naszych sąsiadów słuchając rosyjskich wiadomości, nawet bez znajomości języka rosyjskiego.
Tu w ramach ciekawostki dodam, że w pewnym momencie (tak, już po wybuchu wojny) miałam styczność z Ukraińcami na co dzień i byli oni zszokowani gdy ich uświadamiałam, że nigdy rosyjskiego (ani innego języka słowiańskiego) się nie uczyłam. Wychodzili bowiem z założenia, że musiałam się go uczyć, skoro całkiem nieźle szła nam wymiana zdań. I co muszę zaznaczyć: Ukraińcy, z którymi miałam styczność w różnym stopniu i zaawansowaniu posługiwali się językiem polskim. Z każdym, zaznaczam, z każdym się potrafiłam dogadać. To w ramach dygresji i jako dowód, że dla chcącego nic trudnego.
Wracając jednak do tematu. Nawet najgorszy przestępca w sądzie ma prawo do obrony, może się wypowiedzieć i przedstawić swoją wersję zdarzeń, więc czemu Rosjanom się tego zabrania? Bo to propaganda? Ale czy jeśli zabieramy prawo głosu jednej stronie i dajemy wyłączne prawo do wypowiedzi tylko tym, z których poglądami się zgadzamy, to czy sami nie zaczynamy siać propagandy? Czy skoro mówi się, że ludzie są inteligentni (co dla mnie jest wierutną bzdurą), to czy nie powinno się im dać prawo do wysłuchania obu stron konfliktu i wyrobienia sobie własnego zdania? I czy to, że Rosjanom zabiera się prawo głosu nie oznacza, że są kozłem ofiarnym, narodem, który stara się oczernić? Bo jednak jakiś powód do ataku z pewnością mieli i z pewnością inaczej zapatrują się na to, co dzieje się na froncie. A odpalając telewizję niestety nie mogę się tego dowiedzieć, gdyż narracja w tej sprawie jest tylko jedna.
Uważam, że każdego należy wysłuchać, każdemu dać prawo głosu, jeśli jest oskarżony albo zarzuca się mu nieetyczne zachowania. By ten, który jest podejrzany o bycie złym miał prawo do obrony siebie i przedstawienia własnego zdania. A tego w liberalnym i zachodnim świecie zdecydowanie brakuje, co w najbliższym czasie mam zamiar jeszcze udowodnić.
Byle dalej, byle do przodu, może jakiś meteoryt znowu spadnie?
środa, 26 kwietnia 2023
2. Historia o pożarze w oparach absurdu
Podczas swojej pracy za granicą spotkałam się z tak bezczelnym przypadkiem wyzysku i braku szacunku do siebie i swojego zdrowia, że głowa mała. W jakim kraju to było, nie jest istotne. Ważne jest, że pracowałam wówczas przez agencję pracy na pewnym magazynie. I chcę jeszcze dodać, że na tym magazynie byli zatrudnieni ludzie przez trzy różne agencje, z czego z mojej było ich zatrudnionych najmniej. Oczywiście były też osoby zatrudnione bezpośrednio w firmie zajmującej się obsługą magazynu. Jednak większość z tych ludzi była z kadry zarządzającej. Na magazynie pracowała ich dosłownie garstka (Polaków).
Jadąc w piątek rano do pracy nie przeczuwałam i nie podejrzewałam, że do niej nie zostanę wpuszczona. Kiedy bowiem dojechałam na miejsce okazało się, że magazyn w którym miałam pracować ogrodzony jest taśmą, a na miejscu stoi straż pożarna. Podchodzę do stojącej w pewnym oddaleniu grupki kolegów z pracy i pytam, co się dzieje. Okazało się, że hala obok zaczęła się palić i jest zagrożenie, że ogień rozprzestrzeni się również na magazyn, w którym pracowałam. Jeśli kogoś interesuje, co dokładnie się zapaliło to mam smutną wiadomość – nie pamiętam. Pamiętam tylko, że chodziło o jakąś lodówkę, czy inną zamrażalkę, która wywołała pożar i wszyscy się bali, że ogień pójdzie na stojące niedaleko beczki z paliwem, olejem, czy inną substancją łatwopalną i wybuchającą.
Kiedy tak stałam, podszedł do mnie przełożony z innego działu, gdyż żadnego z moich bezpośrednich przełożonych jeszcze nie było (co jest dość istotne) i powiedział, że nie ma sensu, bym tak stała, do pracy na razie i tak nie zostanę wpuszczona, nie wiadomo, co dalej, mam wracać do domu i czekać na dalsze instrukcje. Kiedy do godziny 15 nikt się ze mną nie skontaktował, wiedziałam już, że nikt tego nie zrobi, gdyż moja zmiana kończyła się o 17, a poza tym chyba o 15, czy 16 moja agencja zamykała swoje biuro i do poniedziałku do rana nie było możliwości kontaktu. Co jeszcze istotne, niedługo po moim powrocie do domu lokalne władze nadały komunikat o tym, że w rejonie, w którym doszło do pożaru nie wolno otwierać okien, należy unikać wychodzenia z domu, a okoliczna szkoła została zamknięta. Muszę jeszcze dodać, że po powrocie do domu sama zadzwoniłam do agencji, opisałam zaistniałą sytuację, wytłumaczyłam dlaczego nie ma mnie w pracy, na co dostałam odpowiedź, że jeśli w piątek praca ruszy, to na pewno zostanę o tym poinformowana.
W poniedziałek rano pojechałam do pracy jakby nigdy nic, zastanawiając się, co też na hali zastanę i czy w ogóle zostanę na nią wpuszczona (podejrzewałam, że może być zastój przez unoszące się wewnątrz szkodliwe opary, których należałoby się uprzednio pozbyć). Ku mojemu zdumieniu dowiedziałam się, że koleżanki pracujące w innych agencjach i zatrudnione bezpośrednio przez firmę obsługująca magazyn przyszły w piątek do pracy na 5 godzin, tj od godziny 15 do 20. Cieszyłam się, że nikt się ze mną nie skontaktował i nie kazał mi przyjść, gdyż nie byłabym pewna, czy to jest rozsądne. I jakaś siła wyższa chyba nade mną czuwała, gdyż udało mi się nie mieć objawów typowych dla zatrucia, gdyż w piątek po prostu nie zostałam wezwana do pracy. Koleżanki żaliły się, że miały ciężki weekend, pluły czarną substancją, męczył je kaszel i duszności, bolała głowa i ogólnie nie czuły się najlepiej.
Najlepsze jednak dopiero nadejdzie. Musiałam się tłumaczyć przełożonym, dlaczego nie przyszłam do pracy! Bite pół godziny (a może i dłużej?) wyjaśniałam, że jak miałam przyjść, skoro nikt mnie o tym fakcie nie poinformował? Moje tłumaczenia nie docierały do przełożonego, jego zdaniem moim obowiązkiem było dowiedzieć się, czy nie powinnam przyjść! Tłumaczę jak krowie na rowie, że taka i taka osoba będąca kierownikiem tego a tego działu rano powiedziała, że mam wracać do domu i czekać na telefon od agencji. Że dzwoniłam po powrocie do swojej agencji i dostałam potwierdzenie, że mam faktycznie siedzieć na tyłku i czekać na telefon. No to do kogo jeszcze miałam się udać po informację? Mój przełożony z fochem zapisał sobie coś na kartce i poszedł. Pewnie sprawdzał moją prawdomówność. W ramach kary nie dostałam po prostu wynagrodzenia za piątek. Nie żałuję, zdrowie ważniejsze.
I jeszcze jedna rzecz mnie ciekawi: jak można być tak bezczelnym by nakazać ludziom przyjść pracować w zatrutym powietrzu? Bo kadra zarządzająca przyszła do pracy dopiero we wtorek, czy środę. Czyli Ty szary człowieku haruj, truj się i zdychaj, a my będziemy balować i czerpać z tego hajs. Czy to jest moralne? Czy to jest sprawiedliwe? Szkoda, że wtedy cały kraj nie spłonął. Byłoby mniej na świecie tego zła...
wtorek, 25 kwietnia 2023
1. Wstęp
Jestem zdegustowana i sfrustrowana otaczającą mnie rzeczywistością, więc wpadłam na pomysł, by w internecie wylewać swoje żale. Może ktoś, komu również nie podoba się świat i to, dokąd zmierza, trafi przypadkiem na tego bloga i poczuje, że nie jest osamotniony w swoich poglądach. Ja się taka czuję i już dawno doszłam do wniosku, że z ludźmi nie ma sensu rozmawiać i się użerać bo są otumanioną masą nie potrafiącą samodzielnie myśleć. W swoim przekonaniu ostatecznie utwierdziłam się, gdy zostałam zwolniona z pracy za to, że głośno mówiłam o tym, że za mało zarabiamy i powinniśmy zastrajkować, by otrzymać podwyżki. I że gdy wszyscy solidarnie odejdziemy od stanowisk, to nikogo nie zwolnią. Od koleżanki dowiedziałam się, że wykonujemy lekką pracę i za tak lekką pracę nie należy nam się więcej niż minimal, a większe zarobki to powinni mieć ludzie na budowie, czy spawacze.
Na dzień 25.04.2023 otaczam się całą masą większych lub mniejszych gównoprzedsiębiorców, złodziei, spekulantów i kamieniczników, więc piekielnych tematów do napisania szybko nie zabraknie. Z pewnością dużą pomocą w założeniu w końcu tego bloga (nie ukrywam, że od prawie pół roku się z tym mierzyłam), pomogła mi pewna wycieczka autobusem z jednego krańca miasta na drugi, podczas której to zapisałam sobie 154 tematy, które mogłabym na swoim blogu poruszyć. Wątpię jednak, by faktycznie wszystkie nadawałyby się na publikację z różnych przyczyn. Dwiema głównymi byłaby zbyt wielka prywata w moje życie, zaś kolejna to obawa, czy dany problem i zagadnienie będę w stanie w sposób należycie merytoryczny opisać.
Dlaczego akurat codziennikpisanynoca? Lata temu, gdy istniał jeszcze blog.onet.pl pod takim adre
sem publikowała Azalia. Pisała głównie wieczorami i nocą na różne tematy. O tym, co się jej przytrafiło danego dnia, o swoich przemyśleniach, czy też chwaliła się swoją twórczością. Podobało mi się wówczas zarówno jej pisanie jak i pomysł na bloga. Pomyślałam, że hej, ja też kiedyś takiego założę! Zajęło mi to lata, jest to inna forma, mniej lekka i bardziej pesymistyczna, ale jednak jest. Nie mam jednak zamiaru siadać co wieczór i pisać, a raz na jakiś czas wrzucać gotowe tematy i ustawić, by co dzień, a właściwie co noc publikowały się o godzinie 24:05. Czy to oszustwo względem tytułu bloga? Z pewnością jakieś jest. Ale gwarantuje, że codziennie pojawi się coś nowego, gdyby jakiś Czytelnik się pojawił i miał ochotę zostać na dłużej, to ma przynajmniej podstawy wierzyć w to, że jednak warto...
Byle dalej, może świat wreszcie zapłonie?